Pamiętacie piosenkę, którą śpiewali niemalże wszyscy w szkole: „A ja wolę moją mamę” Majki Jeżowskiej? Śpiewałam i ja, i 26 maja też śpiewałam. 
Wszyscy wiecie, że w Polsce Dzień Matki był i jest obchodzony 26 maja. Pamiętam, jak świętowało się i wierzyłam, że i ja pewnego dnia będę obchodzić ten dzień ale nigdy nie przypuszczałam, że przyjdzie mi świętować w zupełnie inny dzień. Włochy Dzień Matki obchodzą właśnie dziś. Szczerze mówiąc, jest to święto ruchome i wypada zawsze w drugą niedzielę maja. Może dlatego, że tego dnia mama może sobie poleniuchować i nic nie musi. 
Mój włoski Dzień Matki w pierwsze lata jakoś przechodził bez echa tym bardziej, że nawet nie byłam przywiazana do tej daty. Potem, wraz z rozpoczęciem edukacji szkolnej, moje córki zaczęły obdarowywać mnie upominakami. I tak oto w ten sposób, chcąc nie chcąc, zaczęłam obchodzić włoski Dzień Matki.
Początkowo dostawałam przeróżne prace wykonane samodzielnie przez córy w przedszkolu, a w szkole podstawowej zazwyczaj upominki przejawiały się w formie laurek pisanych i malowanych ręcznie. Czasami też zdarzał się wierszyk wyuczony na pamięć z tej okazji, a dziś? Dziś budzę się i na śniadanie córki serwują mi kawę, i przepyszne włoskie ciasteczka z cukierni razem z różą zerwaną od sąsiada. Pewnie wydały całą kasę na cistka i już nie zostało im na kwiatka. Nie wiem, nie śmiałam dopytywać się ale co tam, liczy się przecież gest. I tak oto, do mojego domu wdarło się na stałe włoskie święto Dnia Matki, choć nie jestem pewna, czy czuję się włoską mamą… Nad jednym tylko się zastanawiam, czy doczekam się kiedyś własnoręcznie zrobionego ciasta przez moje córy i czy bedzie to ciasto polskie, czy wloskie?